środa, 17 lipca 2013

Charleston Beach & droga powrotna do New Brunswick

W końcu mam czas żeby coś Wam napisać :)
Zawsze mam wyrzuty sumienia przez moje zaniedbywanie Waszej ciekawości :( Jednak miałam troszkę na głowie.. już niecały miesiąc do powrotu.. więc cała podekscytowana staram się zajmować czas w najbardziej produktywny sposób, spotkania ze znajomymi, weekendy w New York City.. raczej tam już nie wrócę więc trzeba wycisnąć z tego miasta jak najwięcej :)
Miałam napisać o Charleston Beach więc po krótce opiszę co tam robiłyśmy.. Pamięć mam dobrą , ale niektóre sceny mogły ulec zatarciu. Droga do Charleston z Jack Daniels factory, zajęła nam około 8- 9 godzin, więc na miejsce zajechaliśmy o 2 w nocy, wiedziałyśmy, że wcześniej nie dojedziemy więc po drodze zatrzymałyśmy się w jakimś centrum handlowym i jak już to wcześniej przed Nashville przygotowałyśmy się na imprezę - zdecydowanie najbardziej szalone wyjazdy, to tylko z Linką :D Przechodząc przez ten Mall udało nam się załapać na przecenę kartek okolicznościowych, w efekcie zdobyłam 40 kartek w cenie 3 $ (cena na rachunku bez przeceny - 256 $) wyobrażacie sobie to ?! Po prostu promocja życia :D a kartek na walentynki i urodziny chyba starczy mi na kilka lat :D Ale wracając do Cherlston Beach, parkując w centrum miasta trudno było nie zauważyć jak dużo młodych ludzi na ulicach imprezuje, więc pierwsza myśl - będzie dobra zabawa, ogrom ludzi to zwiastował.. Jednakże próbując wejść do klubu co się okazało wszyscy ludzie byli na ulicach, bo właśnie zamekali kluby. Przechodząc koło kilku miejsc ludzie zapraszali nas na domówki i tego typu rzeczy jednak nie wyglądali na zbyt godnych zaufania. Zrezygnowane wracając do auta natknęłyśmy się na 3 całkiem atrakcyjnych Amerykanów (rzadko spotykane zjawisko), okazało się, że również nie są z Charleston i przyjechali tylko na kilka dni, czekali na taksówkę do hotelu ale gdy wykazałyśmy chęć dalszej imprezy zaprosili nas do siebie do hotelu, więc posłużyłyśmy im za taksówkę i resztę nocy grałyśmy w prawdę i fałsz, resztę nocy mogliśmy trochę więcej porozmawiać, dzięki czemu dowiedziałyśmy się, że są żołnierzami armii Amerykańskiej - to by tłumaczyło ich wysoką kulturę względem kobiet, której nie spotkałam w NYC czy w New Jersey. Dwóch z nich było pilotami helikopterów, jeden z nich był marynarzem, a czwarty .. już nie pamiętam dokładnie czym się zajmował. Zdrzemnęłyśmy się 3 godzinki i podziękowałyśmy za mile spędzony czas, żeby nie jechać autem o pustym żołądku wybrałyśmy Starbucks w centrum miasta, gdzie miałyśmy okazję zobaczyc ciekawą wystawę stworzoną z książek i magazynów, zobaczycie sami jak niesamowite były rzeczy które artysta stworzył. Następnie czekała nas mała przechadzka po tagru w centrum miasta i czas na nabicie na liczniku kolejnych mil. W ciągu tego dnia udało nam się przejechać pareset mil, w zamiarze miałyśmy zatrzymać się w Merlton Beach .. ale okazało się, że był tam jakiś zlot motocyklistów i mnóstwo czarnych 'mięśniaków' i ich partnerek przechodziło przez ulicę jak tylko im się podobało. Tak więc modląc się , zamknięte na 4 spusty starałyśmy się wydostać z tego miasta o być może pięknej plaży, której nie było nam dane zobaczyć. W drodze do New Brunswick zatrzymałyśmy się w paru miejscach, w Port City - gdzie nocowałyśmy w aucie na parkingu - jakże zdziwione byłyśmy gdy ktoś zaczął świecić nam po oczach latarką. Okazało się, że to ochroniarz z okolicy, a parking na którym zdecydowałyśmy się przenocować był niemalże obtoczony przez bezdomnych - więc nie było to najlepsze miejsce na drzemkę.. pokazał nam parking na którym będziemy bezpieczne.. podał nam swój numer telefonu w razie jak by zachciało nam się zostać na dłużej w Stanach Zjednoczonych ( dlaczego wszyscy myślą, że to właśnie nasze marzenie ?!) kolejno odwiedziłyśmy Washington D.C. aby zobaczyć biały dom i w spokoju napić się kawy. Do domu moich hostów zajechałyśmy w Niedzielę wieczorem jeśli się nie myle. Była to wycieczka, której raczej nie zapomnę przez długi, długi czas :)