niedziela, 10 marca 2013

Friends surprices :)





Czy prawdą jest, że mając wielu przyjaciół nie mamy ani jednego ?!
Związki przyjacielskie(ang. friendships) - jedne z najważniejszych związków w naszym życiu. Jednak czy utrzymując kontakt z wieloma osobami który nazywamy właśnie 'friendship' nie jest tylko naszą iluzją i wyidealizowanym wytworem naszej zwykłej znajomości ?
Mam kilka takich osób w głowie z którymi wspomnień nie da się wymazać z pamięci, a odległość nie jest aż taka ważna.. bo mimo, że nie raz za nimi tęsknię jestem pewna, że nie raz jeszcze znajdziemy okazję żeby nadrobić nasze rozłąki. Także tutaj znalazłam, kilka osób z którymi spędzanie czasu odbywa się niczym oddychanie, jest tak naturalne i jednocześnie potrzebne, iż czuję jakbym znała ich wieki (wiem, że tak nie jest).. ale są Oni mi tutaj bliscy. Umiem rozróżnić tych ludzi na których mi zależy i tych na których trochę mniej, czy więc na prawdę oszukuję sama siebie?! Mam nadzieje, że nie. Dziś mój dzień mogę zaliczyć do troszeczkę zwariowanych, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Nie był to może najlepszy początek dnia, gdyż zapomniałam przestawić czas z zimowego na letni i w efekcie zaspałam na mszę ( tak chodzę tu do kościoła) , zdążyłam jednak na nabożeństwo po - chcę troszkę tutaj się udzielać społecznie i co niedzielę śpiewam w małym chórku kościelnym :), zostałam też członkinią klubu "Polonia" działającym w okolicy, a co, jestem dumna ze swojego pochodzenia. I już w kościele spotkała mnie pierwsza miła niespodzianka dnia, Pan Lucjan z którym śpiewam w 'chórze' po naszej rozmowie o szkole muzycznej do której uczęszczałam i o moich głębokich żalach jak mi brak nauki gry na flecie, podarował mi w prezencie właśnie flet poprzeczny, czas wrócić do gry ^^

 Stan nie jest idealny ale jak na powrócenie do treningu zdecydowanie wystarczający, gdy uradowana wróciłam z nim do mieszkania host rodzinki, od razu przypomniałam sobie kilka podstaw gry. Nie miałam na to wiele czasu bo umówiłam się z Linką w Jersey City na herbatę, więc czas mnie gonił aby zdążyć na pociąg do Newark i tam przesiąść się do metra. Linka poprzedni tydzień spędziła na Hawaiach, więc było o czym rozmawiać.. achh.. zaraziła mnie troszkę tęsknotą do ciepłej pogody, nawet na zachętę przywiozła mi mały upominek, prześliczną sukienkę i kartę ze Starbucks z emblematem Hawaii i tancerkami Hula-hula.

 Po naszym spotkaniu zmierzałam znów w przeciwnym kierunku aby powrócić do Newark, gdzie miejsce miał mecz Jetsów z Devilami, czyli dwóch drużyn hockeya na lodzie. Bilet otrzymałam od Lisy i razem z Saskią i Niną wiernie kibicowałyśmy drużynie z Jersey czyli Devilom. Świetna zabawa, świetne bilety w loży klubu z serwisem 'all You can eat' , czego chcieć więcej?! :) Żeby było wiadomo komu kibicujemy, pomalowałyśmy sobie twarze w barwy drużyny, które były nie lada atrakcją :) Na meczowym ekranie pojawiłyśmy się aż 3 razy !! A kibice mijający nas na swojej drodze nie umieli powstrzymać się od komentarza (oczywiście pozytywnego), ehh.. jeszcze nie znają naszego ducha kibicowania w Polsce.. aż mi ich żal.. 

 Gdy wracając do domu hostów z pomalowaną Twarzą, przed północą niemalże na śmierć przestraszyłam moją host mamę.. nie miałam oczywiście takich zamiarów ale nie chciałam zapalać światła a Ona tak niefortunnie wyszła z kuchni, później tylko się śmiała sama z siebie.
Jak spędzając tak miły czas z moimi przyjaciółmi mogła bym ich tak nie nazywać.. tylko bezustannie martwić się nad tym czy to nie powinnam zadzwonić do tylko jednego z nich.. nie lubię się ograniczać i w tym przypadku ;) 

2 komentarze:

  1. Dobrze mieć wiernych i stałych przyjaciół, na szczęście masz ich. Cieszę się, że masz możliwość znowu dotknąć fletu,pamiętasz jeszcze coś? i super wyglądałyście na meczu :) duch dopingowania drużyny chyba został Ci z meczów Rafała ;)zawsze wychodziło Ci to dobrze. Czy byłyście jedyne pomalowane w ten sposób, że zwracałyście taka uwagę? a twoja host mama musiała naprawdę mieć niezły ubaw :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powoli wracam do gry, trzeba sobie przypomnieć podstawy :P Nie spotkaliśmy nikogo pomalowanego, mimo że ducha drużyny naprawdę można było wyczuć wśród ludzi. My poszłyśmy na całość i dzięki temu zostałyśmy zauważone :)

      Usuń