piątek, 22 marca 2013

Orlando, FL

Jak to w ostatniej notatce udało się co niektórym zauważyć jestem na Florydzie w Orlando na dłuższy weekend :) Głównie będę tu zajmować się Torri ale dziś miałam też cały dzień na małe zwiedzanie. Przyjechałam z moją host rodzinką na zawody Cheerlederek , dużo dzięki temu pozwiedzamy :)
Ale opiszę pokrótce nasz pierwszy dzień.
Podróż samolotem z Newark do Orlando mimo wczesnego lotu wcale mi nie przeszkadzała, co jest dosyć niezwykłą rzeczą, zazwyczaj po podróży samolotem czuję się bardziej zmęczona, a niżeli po kilkugodzinnej jeździe autem. Jestem jednak pewna, że wpłynęło na to słońce i 25 stopni Celcjusza które nas przywitało. Po wypożyczeniu samochodu w drodze do hotelu zatrzymaliśmy się na późne śniadanie i ze smakiem popijaliśmy kawę - te w samolocie są po prostu okropne :( Po szybkim zameldowaniu się w hotelu udało mi się troszkę rozpakować i wskoczyć do ciepłego basenu z nad którego pisałam wczorajszą notatkę. Nabrałam troszkę rumieńców i stwierdziłam, że mając wolne popołudnie zgrzeszyła bym tak je bezczynnie marnując, więc po powrocie do pokoju zastanawiałam się gdzie by mnie to broszury poniosły. Kiedy już niemal zdecydowałam się na to, że po prostu pójdę przed siebie i zobaczę co znajdę po drodze otrzymałam zaproszenie od moich hostów na kolacje.

Więc wybraliśmy się do "Fogo De Chao" , wspaniała restauracja z przepysznym Brazylijskim mięsem.
Jako absolwentka szkoły gastronomicznej byłam na prawdę zachwycona serwisem specjalnym jak i wystrojem restauracji. Na czym polegał cały myk, serwisu specjalnego?!
Otóż pierwsze co nasz kelner, wytłumaczył zasady jakie panują w ich restauracji, pierw należało skorzystać ze Szweckiego bufetu, który znajdował się na środku sali, na którym głównie były sałatki, francuskie sery oraz carpaccio z polędwicy, po czym taki aperitif należało uzupełnić daniem głównym . Kiedy klient jest gotowy na główne posiłki po prostu odwraca karteczkę znajdującą się po jego prawej stronie z czerwonej na zieloną. W tym momencie podchodzą do klienta szefowie kuchni, którzy przychodzą z nabitym na długi żelazny pręt mięsem, mówią jakie to mięso i czy klient jest zainteresowany, oczywiście warto spróbować każdego mięsa jakie nam przynoszą , bo nie podają nam ogromnego kawałka steku tylko małe porcje. Jest to na zasadzie 'All You can eat'  czyli jemy do oporu :P Co jest ulubioną czynnością nie jednego z mężczyzn, chociaż i mi to odpowiadało.




 Co najciekawsze, na jednej zmianie pracuje od 10 do 15 takich szefów kuchni zajmujących się jedynie tym mięsem, każdy z nich przynosi do stolika własne mięso. Pomysł ten narodził się pierwotnie w Brazylii jest tu dosyć ekskluzywny i niebotycznie drogi.. ale warto spróbować. Restauracja ta mogła pochwalić się również niesamowitą winnicą , której widokiem nie mogłam się nacieszyć, pomyślę nad czymś takim w mojej restauracji (jeszcze nieistniejącej) .



2 komentarze:

  1. No jestem pod wrażeniem :) chciałabym kiedyś odwiedzić taką restaurację, czyli masz już pomysł na styl swojej restauracji (w przyszłości oczywiście) ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomysł na styl był zawsze ;) tylko koncepcja często ulega zmianie ;)

      Usuń